Recenzja Agnieszki Krawczyk
Parę tygodni temu sygnalizowałyśmy Wam, że chcemy odrobinę odetchnąć od klimatów zbrodniczych i poszerzyć nasze zainteresowania. Pokazać Wam nieco więcej świata, również pozazbrodniczego. Ostatnio wielką furorę robi u nas i zresztą w całej Europie filozofia spod znaku hygge i slow life. Trudno się zresztą dziwić – zmęczeni korporacyjnym biegiem z przeszkodami marzymy o oddechu, chwili dla siebie, pragniemy zwolnić. Zatrute smogiem ciało daje nam sygnał, że czas na zmianę. Szukamy więc recepty na zdrowie i nowych projektów na życie.
„Damskie laboratorium. Przepisy na domowe kosmetyki” to coś dla tych z nas, którzy szukają podpowiedzi jak zacząć wprowadzać te zmiany. Angelika Gumkowska nie proponuje byśmy od razu rzucali się z motyką na Słońce i produkowali sami skomplikowane mikstury czy kremy. Nie, uczy nas jak zrobić domowymi sposobami dosyć łatwe kosmetyki z półproduktów dostępnych w sklepach lub w sprzedaży internetowej. Gdy pisze o szamponie, proponuje go wykonać z gotowej bazy, nie zmusza do własnoręcznego wykonywania mydła. Podobnie jest z samym mydłem – można go zrobić oczywiście od podstaw, autorka zamieszcza w książce przepis, ale można kupić gotowy półprodukt i tylko domieszać resztę składników.
Książka jest napisana przystępnym językiem i widać, że Gumkowska swoje przepisy wielokrotnie sprawdziła. Dużym atutem jest ich różnorodność. Mamy tu więc całą gamę kosmetyków do ciała: kremów, balsamów, olejków, pomadek i kredek do ust, ale też maseczek, pilingów, kosmetyków do kąpieli, mydeł, preparatów do włosów i wreszcie perfum. Autorka omawia też szeroko zasady BHP przy produkcji kosmetyków domowymi metodami – a proszę mi wierzyć, jest to niezwykle istotna rzecz, zwłaszcza gdy się chce wytwarzać mydło oraz przydatne materiały, sprzęty i surowce. Warto zapoznać się z tymi wstępnymi rozdziałami. Pożyteczne sprzęty każdy z nas ma w domu lub może kupić za niewielkie pieniądze w supermarkecie. Warto je zgromadzić i zacząć wytwarzać kosmetyki domowymi metodami. To z jednej strony duża satysfakcja, a z drugiej świadomość, że mamy coś niepowtarzalnego i ekologicznego, a to ważne w dzisiejszych zatrutych chemią czasach. Książka może stać się dobrą bazą wyjściową do dalszych poszukiwań, takim wstępnym kursem przygotowywanie kosmetyków, zanim dojdziemy do prawdziwej biegłości. Całość uzupełniają naprawdę śliczne fotografie. Warto sięgnąć po tę publikację, by zobaczyć, że wyrabianie własnych specyfików kosmetycznych nie jest wcale takie skomplikowane.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa PWN