Inteligencja kwiatów Maurice’a Maeterlincka
Z dużą przyjemnością odnotowuję pojawianie się arcyciekawych książek o roślinach. Po zachwycającym Sekretnym życiu drzew Petera Wohllebena wychodzi Inteligencja kwiatów Maurice’a Maeterlincka. Książka pod każdym względem niezwykła.
Po pierwsze – autor
Maurice’a Maeterlincka (1862-1949), laureata literackiej Nagrody Nobla w roku 1911, znałam do tej pory jako belgijskiego dramatopisarza epoki symbolizmu, twórcę niezwykle ciekawego dramatu Ślepcy. Czytałam też jego wiersze z tomu Cieplarnie. Wiedziałam oczywiście, że był autorem interesujących esejów przyrodniczo-filozoficznych takich jak Życie pszczół czy Życie mrówek, ale nie miałam okazji ich poznać. Teraz do moich rąk trafiła Inteligencja kwiatów. Esej o botanice będący jednocześnie rozważaniem o świecie, kondycji ludzkiej i miejscu człowieka w wielkim planie natury.
Po drugie – szata graficzna
Inteligencja roślin Maurice’a Maeterlincka to jedna z najpiękniej wydanych książek jakie miałam w ręku. Na mojej półce zajmie miejsce wśród ukochanych wydań Tajemniczego ogrodu F.H. Burnett, zwłaszcza tej z zielnikiem. Bo ja uwielbiam książki o kwiatach, zwłaszcza te z pięknymi rycinami. Ilustracje w książce (wszystkie są barwne) pochodzą z oryginalnych dzieł z XVIII w., XIX w. i początku XX w. Jako ciekawostkę dodam, że autorem ryciny ze strony 39, wyobrażającej wspomnianą poniżej roślinę, czyli walisnerię, jest William Blake, co tylko podnosi w moich oczach wartość tej publikacji.
Ilustracje są przepiękne. Nie tylko przedstawiają nam okazy botaniczne, ale czarują staroświeckim, eleganckim urokiem. Doświadczamy złudzenia zagubienia w czasie, podróży w poetycką krainę roślin, myśli, kolorów i wrażeń. Wszystko się przenika i działa magia. Nieprzypadkowo w Inteligencji kwiatów Maeterlinck tak wiele pisze o zapachach. Te ryciny wprost są nim przesycone. Miałoby się ochotę wyciąć je z książki, oprawić i powiesić na ścianie.
Po trzecie – poetycka treść
Tak o botanice może pisać wyłącznie poeta i to związany z nurtem symbolizmu. Rozważania o naturze roślin, to tak naprawdę rozważania o naturze człowieka. Jego samotności, poszukiwaniach, wyobcowaniu. Maeterlinck wielokrotnie podkreśla w Inteligencji kwiatów, że człowiek winien się uczyć od przyrody. A nawet więcej – wiele wynalazków ludzkich, jest jedynie odbiciem (naśladowaniem) wcześniejszych wynalazków natury. Belgijski dramaturg podkreśla swoisty tragizm, a nawet fatalizm obecny w świecie roślin. Przykładem są tutaj wodne walisnerie (nurzańce), w których rośliny męskie muszą oderwać się od dna (zginąć) i wypłynąć na powierzchnię, by zapylić rośliny żeńskie. Maeterlinck widzi w tym śmiertelnym tańcu godowym coś niezwykle smutnego i symbolicznego. A takich przykładów w świecie botaniki jest więcej. Rośliny czują, żyją, potrafią kochać. Wykazują się sprytem, a nawet pewną przezornością. Autor wnikliwie obserwuje różne etapy ich życia, sposoby rozmnażania się, walki o przetrwanie. Są po prostu inteligentne, a nam ta antropomorfizacja świata kwiatów nie przeszkadza, bo Maeterlinck opowiada nam o nim po mistrzowsku.
Dramaturg potrafi poprowadzić czytelnika poprzez świat roślin w taki sposób, by zapomniał, że mówimy tak naprawdę o botanice. Zaczynamy czuć rytm poezji i oddech filozofii, zastanawiać się nad życiem i jego prawdami. Nieoczekiwanie dotykają nas zagadnienia ostateczne. Rozdział „Miara czasu” to głęboki esej o filozoficznym kontekście, poruszający ważne prawdy. Nie mogę się powstrzymać, by nie zacytować zdania tchnącego wielkim optymizmem: „Liczyć należy jedynie godziny przynoszące dary, (…) przywiązywać trzeba znaczenie tylko do uśmiechu, nie myśleć o przeciwnościach losu, (…) patrzeć wyłącznie na słoneczną stronę każdej rzeczy czy zjawiska, a resztę zostawić wyobraźni niebacznej i zapominającej łatwo” (s. 179).
Tego uczą nas inteligentne rośliny oraz Maurice Maeterlinck – filozof.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa MG
Tłumaczył: Franciszek Mirandola
Zdjęcia w tekście: Agnieszka Krawczyk