Bardzo czekałam na nową serię powieściową Ann Cleeves. Poprzednia, gdzie pierwsze skrzypce odgrywały Szetlandy i niezwykły, charyzmatyczny detektyw, Jimmy Perez, ogromnie mi się podobała i na kolejną czekałam z pewnym niepokojem. Czy autorka da radę? Co tym razem wymyśli? No i gdzie osadzi akcję swojego kolejnego cyklu.
Uff, na szczęście wszystko w porządku. Ale po kolei.
Miejsce akcji. Tym razem jest to Północny Devon. Tak, tak, Devon to hrabstwo, z którego pochodziła Agatha Christie. To właśnie tutaj, na Burgh Island mieści się hotel, który stał się filmowym plenerem do odcinka serii o Herculesie Poirot (w tej roli David Suchet) pt. „Zło czai się wszędzie”. Sceneria zatem wymarzona do zbrodni – morze, bryza, piasek i urokliwe nadmorskie miasteczka. Sama Ann Cleeves przekornie nas jednak informuje, że to nie będzie historia jak z „Morderstw w Midsomer”, gdzie przestępcy dziesiątkowali urokliwie wiejskie zakątki. Miasteczko z „Długiego zewu” nie do końca jest idylliczne – są tu brzydkie domy i bardzo niegodziwi ludzie.
Bohater. Nowy detektyw z pewnością Was zaskoczy. To człowiek poważny, dobrze zorganizowany, elegancki. Zamężny. Bo Matthew Venn tworzy szczęśliwy (i zalegalizowany) związek ze swoim partnerem, byłym surferem i podróżnikiem, a obecnie dyrektorem ośrodka dziennej pomocy dla niepełnosprawnych, Jonathanem. Ten związek jest jednak solą w oku dla społeczności, z której wywodzi się detektyw – to skrajnie konserwatywna chrześcijańska sekta „Bractwo”. Nawet pogrzeb ojca Venn musi obserwować z oddali, bo nie jest mile widziany wśród członków tej wspólnoty.
Zagadka. Na plaży zostaje znalezione ciało. To człowiek wyglądający jak bezdomny, z wytatuowanym albatrosem. Kto go zabił i dlaczego? Śledztwo bardzo szybko pokazuje, że rozwiązanie tej sprawy wcale nie będzie proste i co więcej – sięga ona znacznie dalej niż nadmorska plaża. Dla Venna dochodzenie będzie szczególnie trudne, bo zaprowadzi go w rejony, których wcale nie chciał zgłębiać. Nie tylko zburzy jego osobisty spokój, ale zmusi do konfrontacji z przeszłością.
„Długi zew” to brawurowy początek nowej świetnej serii. Mamy tu wszystko, co lubimy w kryminalnych cyklach: znakomitego protagonistę, człowieka pełnego zasad, a jednocześnie noszącego w sobie wiele zadr i tajemnic, intrygujący zespół współpracowników – proszę zwrócić uwagę na Jen Rafferty, inteligentną kobietę, która nie pozwala sobie dmuchać w kaszę oraz precyzyjnie skonstruowaną zagadkę. Tu nie ma niepotrzebnych wątków i dygresji, każda informacja do czegoś prowadzi. Powieść trzyma w napięciu i trudno ją odłożyć, zanim nie doczyta się do końca. Ann Cleeves znowu udało się stworzyć kryminał, który ma wszystkie cechy jej znakomitej prozy: klimat, świetnie narysowane postaci i niebanalną fabułę. Wisienką na torcie są doskonałe dialogi i nieprzegadane opisy, które pozwalają nam wczuć się w nastrój tej opowieści – gdzie mewa srebrzysta krzyczy w taki sposób, że człowieka przechodzi dreszcz. To jest właśnie ów tytułowy „Długi zew”.
Serdecznie polecam!
Książka pod patronatem Zbrodniczych Siostrzyczek przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czwarta Strona
O książce u nas TUTAJ