Strona główna Aktualności Karmin Agnieszki Meyer – już niedługo nasza recenzja

Karmin Agnieszki Meyer – już niedługo nasza recenzja

0
PODZIEL SIĘ

Już niedługo zrecenzujemy na naszych łamach książkę, która nas ogromnie zainteresowała, czyli „Karmin” Agnieszki Meyer. Tak się składa, że znamy autorkę osobiście i kibicujemy jej rozwijającej się karierze literackiej, bo jest to pisarka bardzo ciekawa. Zaczynała od krótkich, ale niezwykle celnych opowiadań, w których przedstawiała swoje obserwacje dotyczące życia na emigracji. Spędziła bowiem wiele lat w Stanach Zjednoczonych i była niezwykłe wyczuloną kronikarką tamtejszej kultury i obyczajowości. Jej miniatury mogły się kojarzy z poczytną w latach 80. książką Teresy Hołówki „Delicje Ciotki Dee” (kto nie czytał – warto nadrobić). Teraz jednak, Agnieszka Meyer zaproponowałam nam coś całkowicie odmiennego. Tak książkę rekomenduje wydawca, czyli MG:

 

Agnieszka Meyer Karmin

 

Czworo bohaterów, dwa kontynenty, jedna księga.

 

Dziewczyna o oczach jak rtęć zawróci Maxowi w głowie tak mocno, że nie będzie potrafił wyobrazić sobie życia bez niej. Dla Seliny, młodej konserwatorki książek, Max okaże się nieustającym zaskoczeniem i powodem do przekraczania własnych ograniczeń. Jednak gdy nie zdoła wypowiedzieć, być może najważniejszych w swym życiu, słów, wszystko się rozsypie jak domek z kart.

 

Kim okaże się tajemniczy David, który wkracza w jej życie na dublińskiej wystawie starodruków? Wyjątkowo wyrafinowanym złodziejem? Eleganckim oszustem cierpiącym na narkolepsję? Ekscentrycznym bibliofilem, który wciąż zaskakuje niezwykłymi talentami? Trzy zadania, które wykona dla niego Selina, będą zarazem sprawdzeniem jej umiejętności, dyskrecji i niezwykłą przygodą. Jako zapłaty zażąda prawdy o nim. Prawdy trudnej do zaakceptowania.

 

Zmysłowa, bogata, intrygująca powieść wprowadza w świat dzieł sztuki – tych wykonanych ręką ludzką i tych naturalnych, chociaż ginących. Bohaterowie nieustannie borykają się z przeszłością – świata i własną. Jedne wspomnienia chcą ocalić, inne wymazać.

 

Karmin to również opowieść o tym, jak często nie dostrzegamy w porę lub odkładamy na później szanse, słowa i czyny. A przede wszystkim miłość.

 

Sylwia Chutnik napisała o tej książce tak:

 

Jest coś w powieści Meyer, co nie pozwala się od niej oderwać. Może to kosmopolityzm, wielojęzykowość? Z jednej strony bohaterowie przemierzają świat i wszędzie czują się u siebie, z drugiej są mocno związani z ojczyznami. Są dla nich ostoją bądź przekleństwem. Uwiązani w nie-swojej pamięci próbują na nowo wynaleźć narodowość.

 

Z drugiej strony powieść ta wydaje się być archaiczna: intryga opleciona jest przecież wokół książki. I to rozumianej nie jako przedmiot, ozdoba czy umilacz czasu, ale jak sens życia. Kontynuacja tego, co zdarzyło się wiele lat temu. Dotykanie książki, ratowanie jej to czynności niemal erotyczne. Artefakty związane z historią poligrafii są na równi ważne w Karminie, co wątek miłości głównych bohaterów. Tu każda postać jest ważna, bo pojawia się po coś.

 

Historia opowiedziana przez Agnieszkę Meyer to jak uwspółcześnione Imię róży, gdzie trucizną stają się relacje między ludźmi.

(Materiały prasowe Wydawcy)