Strona główna Nasze patronaty Rozgrywka Allie Reynolds – recenzja

Rozgrywka Allie Reynolds – recenzja

0
PODZIEL SIĘ

Rozgrywka Allie Reynolds - recenzjaW schronisku w Alpach, po sezonie, a więc czasowo zamkniętym, spotyka się grupa przyjaciół. To snowbordziści, którzy dziesięć lat wcześniej jeździli wspólnie na miejscowych trasach, przygotowując się do zawodów. Coś się wówczas wydarzyło i ktoś zniknął bez śladu. Każda z osób ma pewne informacje na temat tego zdarzenia, tylko czy będzie się chciała podzielić nimi z innymi? Zwłaszcza, że takie wyznanie może być niebezpieczne. Gra, która rozpoczyna się w zimnym, opustoszałym schronisku, szybko przestaje być zabawą. Ktoś tu kłamie, ktoś ma coś na sumieniu, może ktoś za to zginie?

Allie Reynolds to była snowbordzistka freestylowa, obecnie mieszkająca w Australii i zajmująca surfingiem. „Rozgrywka” to jej debiut i jak przeczytałam w jednym z wywiadów z autorką, zanim książka odniosła sukces, a wydawcy zaczęli się o nią zabijać, powieść została kilkukrotnie odrzucona. Teraz pisarka nie tylko jest rozchwytywana, ale podpisała umowę na ekranizację.

„Rozgrywka” to ambitna próba wskrzeszenia kryminału w stylu Agathy Christie, czyli „zagadki zamkniętego pokoju”, w uwspółcześnionej konwencji thrillera. Niezwykle przy tym wciągająca i mocno angażująca czytelnika. Mamy kilkoro bohaterów, równie tajemniczych i co tu kryć – zakłamanych oraz sekret, który trzeba zgłębić, opierając się na umiejętnie rozrzucanych poszlakach. Trzeba przyznać, że z tego niełatwego zadania Reynolds wywiązała się brawurowo. Każdy z naszych bohaterów jest w równym stopniu podejrzany i może mieć coś wspólnego ze zniknięciem Saskii. Co ciekawe, sama zaginiona to nie jest typ ofiary, wręcz przeciwnie – można by ją typować na sprawcę jakiegoś niecnego czynu.

Wszyscy znajdują się w jednym czasie w schronisku, w którym przed laty wydarzyła się ta niewyjaśniona do dzisiaj sprawa. Teraz jest to niegościnne i nieco przerażające miejsce. Poza tym coś się w nim dzieje – przedmioty zmieniają miejsce położenia, lodówka zapełnia się i opróżnia, jakby sam budynek chciał coś pokazać, być może zdradzić jakąś tajemnicę. Żeby rozwiązać zagadkę zniknięcia Saskii trzeba przystąpić do rozgrywki, którą proponują podrzucone bohaterom karty. Kto się załamie i straci zimną krew?

Reynolds z dużą pasją przedstawiła snowbordowe środowisko. Jak sama przyznaje, jej kariera zakończyła się dosyć szybko (odnosiła duże sukcesy, była w swoim czasie jedną z dziesięciu najlepszych brytyjskich snowbordzistek) z tego względu, że zaczęła zbyt późno i w pewnym momencie rywalizowała z nastolatkami. Podobne dylematy ma Milla, główna bohaterka i narratorka historii. Pochodzi z biednej rodziny, której nie było stać na opłacanie treningów, toteż na wszystko musiała zarobić sama. Inaczej niż rodzeństwo Saskia i Curtis, wywodzący się z familii o tradycjach snowboardowych, jeżdżący od dziecka, czy Brent lub Dale posiadający hojnych sponsorów. Milla wie, że musi bardziej się starać i mocniej ryzykować w rynnie, a to może się skończyć źle. Jak dla jednej z koleżanek, która uszkodziła sobie podczas ewolucji kręgosłup i wylądowała na wózku.

Światek snowboardzistów jest ciekawy, ale i groźny. Ponieważ liczy się wynik, zdarzają się różne akcje sabotażowe i zwykłe złośliwości – ktoś komuś zniszczy (albo ukryje) sprzęt, doda czegoś do napoju lub jedzenia, wprowadzi w błąd. Tutaj wszystkie chwyty są dozwolone, nie ma prawdziwych przyjaźni, a bliskość może ostatecznie okazać się iluzją.

Opisy snowboardowych tricków w rynnie tak mnie porwały, że obejrzałam kilka filmików z ewolucjami i zrozumiałam namiętność Reynolds do tego sportu. I zgadzam się z nią – sporty ekstremalne wymuszają ekstremalne zachowania. To ciągłe balansowanie na granicy strachu i bezpieczeństwa, przekraczanie własnych barier.

A co się stało tamtej zimy z Saskią? Zakończenie powieści z pewnością Was zaskoczy, bo mimo wielu wskazówek trudno się domyślić rozwiązania. Naprawdę ogromnie udany debiut – powieść jest znakomicie dopracowana, trzyma w napięciu i nie pozwala odłożyć książki ani na chwilę. To sztuka napisać dobry thriller w zimowym anturażu, zwłaszcza, gdy ambicją fabuły jest ograniczenie miejsca akcji i ilości postaci. Trzeba sobie to doskonale przemyśleć i działać wbrew schematom. To z pewnością Reynolds wyszło. Już czekam na jej drugą powieść – jak wyczytałam w wywiadzie, tym razem akcja będzie się toczyć na australijskiej odludnej plaży.

Książka pod patronatem Zbrodniczych Siostrzyczek przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Albatros

O „Rozgrywce” więcej u nas TUTAJ

Fragment „Rozgrywki” TUTAJ