Strona główna Recenzje Północna zmiana Hanny Greń – recenzja

Północna zmiana Hanny Greń – recenzja

0
PODZIEL SIĘ

Północna zmiana Hanny Greń - recenzjaDo lektury „Północnej zmiany” Hanny Greń zachęciła mnie informacja, że jest to kryminał o czasach PRL-u. I rzeczywiście – atmosfera wycinka tej epoki (od 1979 do 1986) jest tutaj dobrze oddana. Tylko czy Hanna Greń na pewno zaserwowała nam kryminał? Oto jest pytanie.

Bohaterka, młoda dziewczyna, Inga Piątkowska, nie ma łatwego życia. Niedawno samobójstwo popełnił jej przyjaciel, Maciek, a rodzina chłopaka obwinia za to Ingę. Ona też nie może się pogodzić ze śmiercią kolegi, zwłaszcza, że jest depozytariuszką pewnego sekretu, którego nie może wyjawić. W domu Indze również nie układa się dobrze – despotyczna matka zabrania jej dalszego kształcenia się (pieniądze są tylko na starszą siostrę, piękną Kingę) i na każdym kroku terroryzuje. Pewnym wytchnieniem dla dziewczyny jest służbowy wyjazd nad morze, gdzie poznaje Kanadyjczyka, Brinka Speedmana. Młody człowiek przyjechał do Polski szukać swych korzeni i zgłębić pewną zagadkę. Kiedy Brink w niejasnych okolicznościach znika, Inga zostaje wciągnięta w tę sprawę, a wokół niej zaczynają dziać się niepokojące i dziwne rzeczy.

Od razu powiem, że powieść Greń to bardziej obyczajówka z wątkiem kryminalnym, niż kryminał. Autorka dużo trudu włożyła w nakreślenie przekonywującego obrazu wczesnych lat 80. (strajki na Wybrzeżu, narodziny Solidarności, późniejszy stan wojenny i jego konsekwencje dla obywateli, wreszcie szarość i marazm połowy lat 80.) Przyznam, że z rozrzewnieniem czytałam np. o maszynie księgującej Ascota (pracuje na niej Inga), ponieważ taśmy perforowane z tych maszyn pamiętam z dzieciństwa. Jest więc tu wszystko jak należy – siermiężny klimat hotelu robotniczego, kartki na cukier (i inne produkty), papierosy palone chętnie i bez umiaru, niemiłe spotkania z milicją i SB. Poza tym znakomicie przedstawiona jest rodzina Ingi. Autorytarna, zimna matka (z zawodu psycholog dziecięcy, co dodatkowo przeraża), głupia i egoistyczna siostra oraz niemający nic do gadania ojciec, istny Felicjan Dulski. Naprawdę wielki plus za sugestywne ukazanie tego rodzinnego piekiełka, w którym potulna i posłuszna Inga staje się służącą i dostarczycielką pieniędzy dla niewdzięcznej familii. Jej walka o wolność, idealnie koresponduje z walką społeczeństwa o lepsze jutro i demokrację.

Inga w ogóle jest fajną postacią. Czytelnik kibicuje jej potyczkom z rodzinką, dążeniom, żeby odnieść sukces w pracy, no i żeby o własnych siłach się wykształcić. Bohaterka nie mogąc znaleźć wsparcia w rodzinie, dostaje je od przyjaciół, a nawet czasami od zupełnie obcych osób. Ten watek ludzkiej solidarności także w powieści jest ogromnie ważny. Dziewczyna próbuje też poradzić sobie z własnymi demonami – wciąż gnębi ją sprawa śmierci Maćka i niechęci jaką żywi względem niej jego starszy brat. Mimo to Inga daje sobie radę – w jej życiu są wzloty i upadki, ale wytrwale idzie do przodu i zmienia się. Ta przemiana bohaterki z zahukanej przez rodzinę dziewczyny w świadomą siebie kobietę, to najbardziej przyciągający element tej historii.

A zbrodnia – zapytacie? Jest i wątek kryminalny, który jednak nie wybija się w tej fabule na plan pierwszy. Dochodzenie jest prowadzone powoli, ale w końcu dowiadujemy się wszystkiego, jak w każdym porządnym kryminale. I rozwiązanie zagadki jest zaskakujące.

„Północna zmiana” była dla mnie odpoczynkiem od powieści kryminalnych z dużą ilości brutalności, których obecnie nie brakuje. Tutaj nie ma straszliwych scen, okrucieństwa, wręcz przeciwnie – pojawia się spora doza humoru i ciekawej obserwacji.

Polecam osobom, które lubią pogranicza gatunków, szukają pogłębionej psychologii postaci, ciekawych bohaterów i interesującego tła. Nie zawiedziecie się.

Książka przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czwarta Strona

O „Północnej zmianie’ u nas również TUTAJ